Witaj w Pałacu, gdzie panuje wesoła rodzinna atmoswera.
Stara łajba o wdzięcznej nazwie, która w wolnym tłumaczeniu znaczyła: "biuściasta śpiewaczka", kołysała się leniwie na falach spokojnego morza. Przyczyny, dla której statek został tak, a nie inaczej, nazwany, dopatrywać należałoby się chyba w żaglach, które nie raz i nie drugi zszywane, zaczęły się w niektórych miejscach wyginać bardziej, a w innych mniej. Wiatr, dmący w owe poszarpane żagle, wydawał cichy, świszczący dźwięk, zmieniający się wraz z siłą i kątem wiania. Dziób "Merihanny" zdobiła drewniana, raczej ogólnikowa postać kobiety, którą, gdyby nie była poważnie poharatana zębem czasu, można by nazwać młodą i piękną.
Kapitan Sareades spacerował marszowym krokiem po pokładzie, pogwizdując z cicha, a jego gwizd pięknie wkomponował się w gwizd wiatru w żaglach, przywodząc na myśl dwugłosowy, surrealistyczny, chórek. Co jakiś czas kapitan przystawał, donośnym basem komentując pracę załogi.
Jeśli chcecie wziąć udział w misji proszę pisać na PW.
.
Offline